fot. Pixabay.com

Początek lutego to dla każdego studenta jeden z najtrudniejszych momentów w ich życiu. Wtedy właśnie zbliża się najgorsze – sesja zimowa. Na jej podstawie przyznawane są oceny z najwwżniejszych przedmiotów – tych, które mają zazwyczaj najwięcej punktów ECTS. Jednak w dobie epidemii sesja wygląda zupełnie inaczej. Jak wygląda sesja w 2021 roku?

fot. Pixabay.com

Czym są punkty ECTS?

Punkty ECTS to European Credit Transfer and Accumulation System, czyli Europejski System Transferu Punktów. ECTS to standardowy sposób porównywania punktów akademickich, tj. „Ilości nauki opartej na zdefiniowanych efektach uczenia się i związanym z nimi nakładzie pracy” dla szkolnictwa wyższego w Unii Europejskiej i innych współpracujących krajach europejskich. Na ich podstawie studenci mogą ubiegać się o możliwość studiowania na uczelniach poza granicami kraju. Umożliwia to przede wszytkim program wymiany studenckiej Erasmus czy program Erasmus +.

Sesja przed pandemią

Oczywiście egzaminy na różnych uczelniach wyglądają inaczej. Jednak wyróżnia się jakieś podobieństwa. Według niektórych sesja to taka jakby matura. Studenci zdają egzaminy z, zazwyczaj, najtrudniejszych przedmiotów. Jest ich z reguły około 5. Może być więcej, może być nawet 3. Zależy od programu, kierunku, uczelni czy roku studiów. Mówi się, że pierwszy rok jest najtrudniejszy, bo tych najbardziej wymagających kierunków jest najwięcej. Z reguły to prawda…

fot. Pixabay.com

Jak wyglądały egzaminy przed pandemią?

Na Uniwersytecie Wrocławskim jak i na innych uczelniach wyższych wyglądało to tak, że student wchodząc do sali, musiał ukazać dowód swojej tożsamości. Wykładowca sprawdzał, czy taki delikwent znajduje się na liście, po czym wchodził do sali i zajmował z reguły wyznaczone miejsce. Niekiedy prowadzący prosi o zajmowania krzesła dwa pozostawiając dwa puste.

Kiedy już wszyscy studenci weszli na salę, prowadzący omawiał zasady przeprowadzenia egzaminu, po czym rozdawał arkusze egzaminacyjne. Bardzo często zaprasza się dodatkową osobę (lub osoby), które miały sprawdzać, czy studenci pracują samodzielnie podczas pisania egzaminu. Dotyczy to głównie kierunków, które gromadzą dużą ilość studentów. W razie przyłapania kogoś na niesamodzielnej pracy z reguły otrzymuje on ocenę niedostateczną bez możliwości poprawy w sesji poprawkowej. Może się również zdarzyć – na bardziej wymagających uczelniach, że sprawa trafia do rektora i ten decyduje, czy student dalej może studiować na danej uczelni. Ogólnie ściągać na studiach się po prostu nie opłaca!

fot. Pixabay.com

Sesja w pandemii 2021

Jeżeli uczelnia zdecydowała się na przeprowadzanie egzaminów w formie zdalnej – a większość, jak nie wszystkie się na to zdecydowały – odbywają się przez internet. Tutaj już różnice w egzaminach jest dość duża. Niektóre uczelnie proszą studentów o okazanie dowód czy legitymacji przez kamerkę, niektóre nie. Niejedni wykładowcy przeprowadzają egzaminy ustnie. Widzi studenta przez kamerkę i zadaje mu pytania. Inną często wybieraną formą są testy online na platformach takich jakich Google Forms czy na plaformie Moodle. Czasami proszą o włączenie kamerek na twarz i na ręce, żeby sprawdzić, czy studenci ściągają.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Please enter your comment!
Please enter your name here